czwartek, 17 marca 2011

martwe morze

Dopadł mnie stan całkowitego marazmu. Efektem tego jest wzięcie trzech dni urlopu, które mam zamiar spędzić w łóżku na całkowitym nic nie robieniu. Nie znam przyczyn tego stanu. Chyba muszę podładować baterie. Czasem trzeba się polenić, żeby mieć siłę pracować...

wtorek, 25 maja 2010

Marudzenie czas zacząć....

Pierwszy post w nowym miejscu zawsze powinien być czymś wyjątkowym. Powinien być, jak czekoladka, którą hostessy rozdają w marketach, aby zachęcić do kupna całego pudełka. Mówiąc krótko powinien być haczykiem na który dadzą się złapać przyszli Czytelnicy. Ale czasem się niestety nie da...
Prawdą jest, że założyłem to miejsce bo brakowało mi blogowania, brakowało mi blogosfery. Kiedyś prowadziłem specyficzny dziennik, wokół którego zebrała się swoista blogowa rodzinka. Jednakże czas płynie i wszystko się kończy. To było kilka lat temu. Dość dawno biorąc pod uwagę tempo życia blogosfery. W międzyczasie powstały tysiące, jeśli nie setki tysięcy miejsc podobnych do tego. Miejsc, które pojawiały się, rozwijały, przeżywały swój szczyt popularności, a potem dogorywały zapomniane przez Czytelników i Autora. Takich widm w sieci jest mnóstwo.
Po zakończeniu przygody z poprzednim blogiem, rzuconym z dnia na dzień, obiecywałem się już nigdy nie wracać. Odzyskać czas łapczywie pożerany przez blogi. Tego procesu praktycznie nie da się uniknąć. W momencie gdy zaciągasz nić porozumienia z Czytającym Cię Autorem pojawia się obowiązek. Obowiązek czytania i komentowania. Obowiązek uczestniczenia w "blogożyciu" swego Czytelnika-Autora. Z czasem tych obowiązków jest coraz więcej, a blogosfera zaczyna pochłaniać coraz większa część Twego dnia. Uzależnia, kusi, nagina do swoich praw, choć obiecywałeś sobie "nie dać się wciągnąć". Ale czasem się niestety nie da...
Uniknąć tego można tylko w jeden sposób. Uniemożliwienie pozostawiania komentarzy, zapomnienie o możliwości sprawdzenia listy odwiedzających i niewpisanie w rubryce "O mnie" ani jednego słowa. Odgrodzenie się w 100% od Czytelnika. Tylko jaki jest w tym sens? Każdy człowiek jest istotą ciekawą, o ile nie ciekawską. Chce wiedzieć co o naszych "wypocinach" sądzą inni. Chcemy wiedzieć co Oni mają do powiedzenia. Chcemy budować społeczność. Budować blogosferę.
Właśnie sobie uświadomiłem, że z postu, który miał być o niczym (bo brak weny) zrobił się post opisujący ciemne strony blogowania. Tak być nie miało. Bo oprócz tych wszystkich ciemnych plam blogosfera daje poczucie kontrolowanej anonimowości i możliwość zetnięcia się z innymi umysłami. Umysłami, których prawie na pewno nigdy byśmy się nie poznali. Umożliwia spojrzenie na świat innymi oczyma. To jest w tym wszystkim najpiękniejsze.
Obiecywałem nie wracać, ale wróciłem. Cóż... Brakowało mi tego wszystkiego. Zobaczymy na jak długo tu osiądę. Wiem jedno. To miejsce będzie zupełnie inne niż poprzednie. Ja jestem inny.

Kończę, bo mówiąc szczerze przestraszyłem się potokiem myśli, które zaczęły się ze mnie wylewac w sposób dość niekontrolowany i chaotyczny. Muszę to przemyśleć.

Zatem do przeczytania Drodzy Czytelnicy.